Coelogyne usitana

     Szczerze mówiąc kupiłam tego storczyka, bo spodobały mi się kwiaty. W chwili, kiedy się nim oczarowałam, nie myślałam w ogóle o takich przyziemnych rzeczach jak zastanowienie się, czy warunki u mnie w domu będą takimi, w których będzie mógł bezproblemowo rosnąć czy wręcz przeciwnie - na złość mojej lekkomyślności uda się do Krainy Wiecznych Kwitnień.
     Jednak zacznijmy może od informacji, które udało mi się znaleźć na temat tego przepięknego storczyka :)

     Roślina oficjalnie została odkryta w 2001 przez kolekcjonera Vimoor Usita na drugiej co do wielkości wysp Filipińskich - Mindanao. Znalazł ją zarówno w formie epifitowowej i lifitowej, rosnącej na drzewach i skałach na wysokości około 800m.n.p.m.

Tak. mapy Google :) 

    Znalazłam jedną czy dwie opinie, że tego storczyka ciężko wzruszyć niskimi temperaturami – jest w stanie tolerować nawet te spadające poniżej 10°C . Nie mam pojęcia jednak, w jaki sposób potraktować tę informację, ponieważ Filipiny leżą zaledwie (plus-minus) 500 kilometrów od równika, w dodatku do samej wyspy dociera prąd morski północnorównikowy, którego temperatura sięga powyżej 25°C . Później zaś zaczyna się on przeradzać w prąd morski Kuro Siwo, którego temperatura waha się w granicach 13-28°C . Tutaj zgaduję na podstawie map i logicznego myślenia, że Filipiny obmywa cieplejsza część prądu powstała właśnie z prądu północnorównikowego, który oziębia się dopiero do tych 13 stopni w momencie spotkania się z Oja Siwo (mającego swój początek na wodach Morza Beringa), którego zimowe temperatury wody to około 2°C zaś letnie to szalone 10°C . Dzięki takiemu położeniu geograficznemu zimy na wyspach Filipińskich są łagodne, zaś lata monsunowe (maksima opadowe od maja do października) - w terenach nawietrznych opady deszczu potrafią wynosić 3500mm.
     Zatem z dwóch powyższych informacji można wywnioskować, że w okresie wzrostu storczyk posiada mocne zapotrzebowanie na wodę, jednak z racji jego upodobań do rośnięcia – epifit/litofit: drzewa i skały – wymaga również podłoża, które nie będzie magazynować wody jak szczelna beczka, a raczej będzie pozwalać na swobodny dostęp powietrza do systemu korzeniowego. Można w tym momencie sobie przypomnieć, że w zasadzie dość spora część Phalaenopsis pochodzi m.in. z wysp Filipińskich i ich okolic – Malazja, Indonezja czy Tajlandia -, czyli właśnie z stamtąd, gdzie rośnie nasza Usitana. Można zatem śmiało stwierdzić, że warunki uprawy tych dwóch storczyków nie mogą się diametralnie czy nawet znacznie od siebie różnić dzięki ich bliskim występowaniu w naturze.
     Wilgotność również musi być wysoka – skoro przez sporą część roku pada, to i nie angielskimi mżawkami, a bliskość równika z pewnością zwiększa parowanie wód otaczających wyspę :) Oczywiście nie można zapominać, że na Filipinach w zasadzie cały rok występują opady, jednak według dość sporej ilości przejrzanych stronach internetowych pora względnie sucha przypada na miesiące styczeń, luty, marze i kwiecień. W maju zaczynają się obfitsze deszcze, zaś później to jak z konewki :) Poniżej zamieszczam diagram, który pozwoliłam sobie udostępnić z tej strony (klik!) dla osób, które mimo wszystko wolą naocznie pomacać :)



     Na diagramie widać również, że długość dnia cały rok wynosi średnio 12 godzin dziennie. Zwracamy jednak również uwagę na to, że większość roku jest to pora obfitych opadów, a co za tym idzie - również mocnego zachmurzenia. Już z doświadczenia wiem, że usitana nie polubiła się z moim południowym parapetem, szczęśliwa jest w kącie, gdzie dociera dużo światła, bez bezpośredniego słońca. Szkoda, że nie jestem w stanie znaleźć zdjęć, na których widać roślinę w jej naturalnym środowisku - ciekawa jestem, na jakiej wysokości znajdywano roślinę i jakie miejsce na drzewie bądź otoczenie na skałach najchętniej "zamieszkiwała" :)
     Na diagramie również widać podaną średnią miesięczną wilgotność powietrza na wyspie, która oscyluje przez cały rok pomiędzy 70% a 80% zawartości w powietrzu wody.

A teraz trochę informacji na temat fizycznego wyglądu storczyka :)
     Coelogyene Usitana są w stanie bardzo obficie kwitnąć - w niektórych przypadkach ponad trzydziestoma kwiatami w tym samym czasie-, jednak naraz na jednej "gałązce" nie będzie kwitnąć więcej jak jeden czy dwa pąki.
     Podobno w domowych warunkach jest w stanie kwitnąć przez cały rok, chociaż niektórzy twierdzą, że i tak potrzebny jest mu okres przechłodzenia jak u falków. Niestety, nie jestem w stanie tego zweryfikować, ponieważ posiadam tego storczyka od niedawna.

     Znalazłam również informacje, gdzie ludzie nie pozwalają, by w doniczce kiedykolwiek powstała susza. Dbają o to, by cały czas było minimalnie wilgotno, a z nawożeniem obchodzą się oni bardzo ostrożnie, nieduże dawki nawozu średnio raz na tydzień. Osobiście z nawozem również nie szaleję - w zasadzie go nie używam...- i doniczkę przelewam dwa razy dwoma/trzema litrami wody dzemoralizowanej.
       Grzebiąc dalej w odmętach internetu natknęłam się na dość ciekawą informację odnośnie tworzenia się kwiatostanów. Z początku nie rozumiałam zupełnie o co chodzi - mój angielski nie jest nawet na poziomie "zadowalającym" :D -, jednak w momencie znalezienia fotografii (źródło), którą możecie ujrzeć po lewej, zrozumiałam :) Przy odpowiednim dbaniu o roślinę możemy osiągnąć dość interesująco wyglądające kwiatostany, które potrafią osiągać do 60cm długości i więcej. Cóż to za dbanie ma być, nie pytajcie się mnie, informacji na chwilę obecną również nie znalazłam :)
     Poniżej podaję maksymalne bądź minimalne temperatury jakie znalazłam w informacjach osób posiadających te storczyki (I nie twierdzę, że są to jedyne właściwe i słuszne temperatury! Piszę je orientacyjnie dla osób szukających informacji!).
       Dzienna letnia ile Bozia z nieba ze słonkiem stopni dała - byle żeby nie było to stanowisko na pełnym słońcu! -, nocna zaś 18°C.
       W przypadku zimy jest to 25°C w dzień, noc 14°C.
       Czyli można spokojnie uprawiać na parapecie, nie ma potrzeby posiadania chłodnej witryny czy domowej szklarenki :) Na chwilę obecną jednak zauważyłam, że roślina wymaga jasnego, jednak nie słonecznego stanowiska (przepraszam za powtarzanie się, jednak czasami inaczej się nie daje :) ).
       Fizycznych specyfikacji rośliny nie będę opisywać, bo „koń jaki jest każdy widzi” :) Można poprosić wujka Google, żeby w obrazach pokazał fotografie bądź ilustracje samego storczyka czy kwiatostanu. Zresztą na temat cech fizycznych rośliny znajdziecie spokojnie informacje u innych źródeł.



Jak wyglądała sprawa u mnie z tym storczykiem?
 
     Został on zakupiony w czerwcu tego roku (2017). Z tego, co pamiętam, nie było on jakoś wybitnie gorący czy upalny. Roślina przyszła w doniczce 11stce, wypełnionej (kolejność wg. ilości materiału) grubszą frakcją kory, pokruszonego styropianu i keramzytu. Niczego mu nie zmieniałam, stwierdziłam, że najpierw musi się przyzwyczaić do zmiany otoczenia i z pewnością wilgotności – która u mnie notabene na chwilę obecną (lato) waha się od 45% do 79% w zależności od temperatury – jest to pomiar ogólny wilgotności pomieszczenia poprzez domową stację meteorologiczną.
       Wpierw stanął on na podłodze, przez jakiś czas na obserwacji, czy przypadkiem z sobą nie przyniósł niepożądanych gości, którzy mogliby przenieść się na inne rośliny. Tam wlazł z dwa razy do wody na jakieś dwie/trzy godziny, żeby biedak nie pomyślał, że na Saharę trafił. Był zraszany przynajmniej raz dziennie wodą zdemoralizowaną, którą rozpylałam największym arezolem przy pomocy spryskiwacza. Nie trzymałam go na żadnej podkładce z keramzytem dla zwiększenia wilgotności.
     Po pozytywnie przebytym teście wylądował na parapecie na podstawce, w ciągu dalszym bez keramzytu. Jest on południowo-wschodni (parapet, nie keramzyt :) ), bezpośrednie słońce na parapecie od godziny 7:00 do 16:00 czyli łącznie 8 godzin (to piszę w sierpniu). Po jakiś trzech czy czterech tygodniach zauważyłam, że warunki, jakie mu zafundowałam, w ogóle mu nie odpowiadają i zaczął marnieć w oczach. Zirytowałam się, bo nie mam dużo miejsca na swoje chwasty i nie miałam za bardzo możliwości gdzie indziej go ulokować, jak na tym zakichanym parapecie. Jednak w tym samym czasie skończyłam przygotowywać rabarbar pod nalewkę – ciekawscy za rok niech napiszą czy wyszła bo teraz jest paskudna xD – i udało się znaleźć miejsce na regale.
       Schowałam go za moimi Harveyanum na podkładkach z kory i niemalże zapomniałam. Pi razy oko, raz na tydzień wsadzałam go do wody zdemoralizowanej bez nawozu na parę godzin, ostawiałam, codziennie dalej zraszałam przynajmniej raz dziennie. Z pięciolitrowej butli odcięłam dno na wysokości około 8cm, które wypełniłam wodą i wstawiłam na regał za dendrobium w celu zwiększenia wilgotności wokół korzeni. Załapała się i Usitana :) 

ZDJĘCIE

     Na samym początku, jak tylko przyszła do mnie, wyglądała tak (zdjęcia zrobione przez sprzedającego w oryginalnym rozmiarze - ja niestety dałam dupy, nieobfociłam chwasta :( ):

           Okolice 1-10 czerwca 2017

           Okolice 1-10 czerwca 2017

      A poniżej udokumentowane już u mnie w mieszkaniu poszczególne etapy rozwoju pąku kwiatowego :)

           8 sierpnia 2017

           8 sierpnia 2017

     Na poniższych zdjęciach będziecie widzieć, że coś się dzieje na pąku kwiatowym. Z początku nie miałam pojęcia, czy to naturalne zachowanie coraz mocniej rozwiniętego kwiatu, czy może ja coś źle zrobiłam i kwiat postanowił mi dać nauczę w dość bezmyślny sposób :) Tak, mam na myśli ten uschnięto/odłamaną część od kwiatu, na samej górze. 
      Widać już jakieś zaczątki koloru warżki, nie jest to tylko coś zielonego na coraz dłuższym kijku. 

           3 września 2017

     Tak, na dole widać szpic, który kiedyś będzie kolejnym kwitnącym kwiatostanem :)

           3 września 2017

     Powoli zaczyna się otwierać :) Pomiędzy wykonaniem powyższego, a poniższego zdjęcia minęło około siedmiu dni.
     Wyraźnie widać, jaki kolor będzie miała warżka oraz charakterystyczny biały pasek, dzięki któremu rozpoznaje się oryginał :)

          9 września 2017

     Coś co się odłamało/ja odłamałam schnie. Nie zdejmuję, nawet nie dotykam - nie chcę kwiat narazić na ewentualne uszkodzenie.

          9 września 2017

          9 września 2017


    Zaczyna się powoli otwierać :) Nie znam się na fotografii i nie wiem, jak wykonać przy pomocy swojego złomka makro zdjęcia (tak, wiem, że mam taki tryb ;] jednak kij mi po tym, jak nie umiem używać...), jednak ja swoim "gołym" okiem już mogę między płatkami zobaczyć dokładnie kolor warżki :)
       12 września 2017


     Widać również, że kwiat w momencie całkowitego obeschnięcia pozbył się tego "czegoś". Jeśli się przyjrzycie, może również zobaczycie warżkę, która powoli zaczyna się ujawniać pomiędzy płatkami. Zaczyna również znikać zieleń na korzyść białego kwiatostanu :)

      12 września 2017

       12 września 2017

     Z pewnością każdy z Was zauważy, że w jakiś magiczny sposób storczyk postanowił nagrodzić moją cierpliwość do niego i łaskawie stworzył swój pierwszy pączek kwiatowy u mnie - chociaż mógł strzelić focha i uschnąć na złość po przeprowadzce :)

     Jednakże...
     Za kolorowo nigdy być nie może. Niestety, ale w połowie września zostało "odpalone" u mnie centralne ogrzewanie (uwierzcie mi, ale położenie (więc klimat) mojego miasta zmusza do tak szybkiego rozpoczęcia sezonu grzewczego...), które najprawdopodobniej mogę winić za gwałtowne ususzenie całego pędu :/ Za późno zauważyłam, że wilgotność w pomieszczeniu drastycznie spadła - wieczorem pęd kwiatowy był, a już z rana przestał być... A szkoda, bo radość niesamowitą miałam z możliwości obserwacji i dokumentowaniu rozwoju rośliny :)
     Także o doświadczenie więcej i już niecierpliwie zacieram ręce, żeby się przekonać, co w tym roku będzie mnie z nią czekać :)

     Proszę, jeśli macie pytania bądź uważacie, że coś w tekście jest do sprostowania – piszcie w komentarzach! Nikt nie jest nieomylny, a na naukę nigdy za późno :)

Pozdrawiam
Voldzio

 
Tekst pisany na przestrzeni 8 sierpnia 2017 - 14 września 2017
Ostatecznie skończony 5 lutego 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz